Kazanie na 3 Maja.

Kazanie na 3 Maja.

Siostry i Bracia!
Przybyliśmy dzisiaj do świątyni, aby spotkać się z Bogiem; powiedzieć Mu o swoich radościach, nadziejach i troskach; aby nakarmić się Jego życiodajnym Słowem i Jego Ciałem. Przyszliśmy, aby dziękować Bogu za to, że otwiera nasze oczy i uszy, że czyni nasze serca wrażliwymi i czułymi a nasze umysły otwartymi i podatnymi na Jego natchnienia. Dlaczego tutaj przyszliśmy? Bo pragniemy, aby było w nas Boże królestwo, ponieważ wiemy, że tam gdzie ono jest, tam jest pokój, radość i miłość.

Boże królowanie w człowieku to sedno Dobrej Nowiny o tym, że królestwo Boże jest w nas. Ewangelie pokazują proces stopniowego rozumienia przez uczniów, na czym to Boże panowanie ma polegać. Wielokrotnie doświadczali oni, że nauka i misja Jezusa sprzeczne są z ich doczesnymi oczekiwaniami. Królowanie Jezusa wcale nie oznacza wyzwolenia narodu Izraelskiego spod niewoli rzymskiej. Jego królestwo „nie jest z tego świata” (J 18, 36). Jest to „królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Jak Jezus realizował swoją królewską misję? Okazywał swoje panowanie poprzez zwracanie się do ubogich i odsuniętych na margines społeczeństwa, służbę i oddanie życia za wielu. Jezus swoim życiem i śmiercią dał przykład uczniom: „Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich” (Mk 10, 43-44).
Tak więc wymiar służby wpisany jest więc w życie każdego chrześcijanina. Ten wymiar służby – panowania przez służbę – odnajdujemy również w postawie Maryi. Sama nazwała siebie „Służebnicą Pańską” (Łk 1, 38; por. 1, 48). Jej służba Bogu, służba Chrystusowi, stała się także służbą ludziom. Ujmujemy ją od naszej strony jako jej macierzyńską opiekę nad nami. Im bardziej ludzie doświadczali skutków wstawiennictwa i orędownictwa Maryi, tym bardziej rosło pragnienie wyrażenia wdzięczności także przez nadanie Jej dostojnych tytułów, takich jak: Pani czy Królowa. Określenie Królowa weszło też do antyfon: Salve Regina i Regina coeli) oraz do Litanii Loretańskiej.
Tytuł Królowa, choć wywodzi się ze świata władzy i polityki, w odniesieniu do Maryi oznacza przede wszystkim pełnienie miłosierdzia względem ludzi, oznacza jej służbę wobec chrześcijan. Matka Jezusa, zawsze gdy my się modlimy, modli się razem z nami i za nas. Ona, będąc we wspólnocie wszystkich świętych w niebie, swoimi modlitwami wspiera nasze modlitwy. Maryja swoim wstawiennictwem u Boga uprasza nam dary, których potrzebujemy.
Macierzyńska opieka Maryi odnosi się nie tylko do pojedynczych ludzi, ale też do ich wspólnot, rodzin, zakonów, Kościoła i całej ludzkości. Jedną ze szczególnych dróg doświadczania błogosławionej obecności Matki jest dostrzeganie Jej opieki w dziejach narodów. Toteż wdzięczność za doznawaną opiekę wyrażano poprzez nadawanie Maryi tytułów Królowej – Węgier, Francji, Portugalii, Austrii, również Polski. My, Polacy, narodem wybranym nie jesteśmy, musimy liczyć się z tym, że bardzo gorąco w bliskość Maryi i Jej opiekę wierzą Meksykanie w Guadalupe, Kubańczycy w El Cobre, Francuzi w La Salette, Słowacy w Lewoczy, Włosi w Loreto, Hiszpanie w Montserrat, Austriacy w Mariazell i Łotysze w Agłonie (żeby wymienić tylko kilka przykładów). Maryja jest Matką wszystkich ludzi i narodów.
Dzisiaj chcemy wielbić Boga, oddając cześć Maryi, która jest szczególną patronką naszego narodu i naszej ojczyzny. Warto pamiętać, że 26 sierpnia 1956 roku, w trzechsetlecie ślubów króla Jana Kazimierza z inicjatywy uwięzionego jeszcze księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego biskupi polscy dokonali na Jasnej Górze ponownego zawierzenia naszego kraju i narodu Maryi, Królowej Polski.
3 maja, dzień wdzięczności za macierzyńską opiekę Maryi nad narodem polskim powinien prowadzić nas do wdzięczności Bogu – to On działa „wielkie rzeczy” dla nas, przez Maryję. Ważne też, by mieć świadomość, że królowanie Maryi nie ogranicza się tylko do naszego narodu: W bazylice na górze She (Chiny, niedaleko od Szanghaju) z obrazu spogląda skośnooka dziewczyna, ma się rozumieć żółtoskóra. Figurka Matki Bożej Miłosierdzia w kubańskim El Cobre ma rysy kreolskie. Matka Boża z Guadalupe (Meksyk) jest Indianką a w Afryce Murzynką (np. Kibeho w Rwandzie). I my wszyscy – Chińczycy, Kubańczycy, Polacy, Meksykanie, Tutsi i Hutu z Rwandy, Indianie i Malgasze, jesteśmy braćmi i siostrami.
Jakie z tego płyną wnioski? 1./ Taki, że prawdziwa pobożność maryjna nie może więc prowadzić do wykluczania kogokolwiek z życia społecznego ze względów narodowych. Przeciwnie, powinna prowadzić do postawy otwarcia i gościnności dla obcokrajowców, którzy mieszkają w Polsce, niezależnie od rasy czy nawet wyznawanej przez nich religii.
2.1 Cześć dla Królowej Polski nie może kończyć się na patriotycznych manifestacjach i pobożnych wezwaniach. Prawdziwe nabożeństwo do Maryi obejmować musi Jej naśladowanie – w Jej wierze i miłości. Cześć dla Maryi Królowej Polski okazujemy wtedy, gdy solidaryzujemy się z ludźmi potrzebującymi; gdy wyciągamy pomocną dłoń, gdy przyjmujemy wobec bliźnich postawę służby. To jest pobożność maryjna.
3./ Wyzwalanie się z naszych wad narodowych. Chcę się skupić na jednej z nich. A jest nią używanie języka nienawiści. Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Oto ciekawa wyliczanka Gianni Ridariego:
„Mamy słowa by coś sprzedać, słowa by coś kupić, słowa by tworzyć słowa, ale potrzebujemy słów do myślenia. Mamy słowa które zabijają i niszczą, słowa które drażnią, słowa do hałasowania, słowa do zapisywania, ale nie mamy już słów do mówienia…” mamy słowa do obmawiania, bajdurzenie, plotkowania, prawienia morałów, obwiniania, potępiania… Siostry i Bracia! Pilnie są nam potrzebne słowa, które by pomogły żyć. Mamy słowa skierowane przeciwko komuś; słowa pogardliwe, raniące a brak nam słów dodających otuchy i niosących nadzieję.
My, Polacy, bardzo grzeszymy grzechami języka. Św. Paweł tak przestrzega na w Liście do Galacjan: „A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli (5,15). Niestety, dla zbyt wielu z nas chrześcijaństwo daje się pogodzić z pożeraniem drugiego człowieka oszczerstwami i agresywnymi plotkami. Pewien młody zakonnik, który był fanatykiem postów, usłyszał od starca takie słowa: „Bracie! Lepiej jest pić dobre wino i jeść mięso, niż pożerać ciało brata oszczerstwem”. Niestety, na niektórych rodzinnych spotkaniach, ludzie nie wahają się położyć na stole „ciało” nieobecnego człowieka oraz bezkarnie, pośród spisku i uśmiechu pełnego zadowolenia, dopuszczają się pewnego rodzaju ludożerstwa słownego.
W każdym człowieku dopuszczającym się oszczerstwa tkwi sędzia i kat. Ale nie jest to sędzia obiektywny i sam powinien zostać oskarżony o stronniczość. Nie stara się on spokojnie dotrzeć do prawdy, skonfrontować, ocenić domniemane dowody, wysłuchać człowieka, lecz jest w nim nieopanowane pragnienie potępienia ponad wszystko; to pragnienie przewyższa nawet zdrowy rozsądek.
Każdy oszczerca kultywuje w sobie prawo do nieomylności. Oszczerca nie przyjmuje do wiadomości, że może się mylić; nie zgadza się na odrzucenie uprzedzeń wobec oskarżanego człowieka. Trzeba by w tym miejscu pamiętać o pewnej indiańskiej modlitwie, która brzmi tak:
„Boże, spraw abym nie sądził nikogo, zanim nie będę chodził w jego mokasynach przez okres połowy księżyca”. Mądra to modlitwa, bowiem zwraca uwagę na to, że nie możemy osądzać człowieka, ponieważ jest to osąd z pozoru, z zasłyszenia, z niesprawdzonych informacji, z domniemań, z podejrzeń A często jest to osąd, który ma źródło w niezadowoleniu czy nawet z odrazy wobec siebie, które przenosi się na innych.
Nie zapominajmy o tym, co napisał w swojej ewangelii Św. Mateusz: „… z każdego … słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dniu sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (12, 36-37).
Maryjo! Nasza Matko, Siostro i Królowo Polski! Nasz słownik chcemy doprowadzić do dobrego stanu. Mamy zbyt wiele słów pretensjonalnych, pustych, oszczerczych. Wbij nam do głowy, że słowa, które nie odsłaniają prawdy, są słowami brudzącymi. Maryjo spraw, abyśmy potrafili „rozbroić” nasze usta i zmienić je w narzędzie pokoju. Maryjo, pomóż nam oduczyć się słownego kanibalizmu, pożerania bliźnich słowem. Pomóż nam uwierzyć, że gdy mówimy dobrze o kimś, czynimy go lepszym. I że w każdym razie to my sami stajemy się lepszymi polakami, gdy „błogosławimy” czyli mówimy dobre słowa. Amen.

Siostry i Bracia!

Przybyliśmy dzisiaj do świątyni, aby spotkać się z Bogiem; powiedzieć Mu o swoich radościach, nadziejach i troskach; aby nakarmić się Jego życiodajnym Słowem i Jego Ciałem. Przyszliśmy, aby dziękować Bogu za to, że otwiera nasze oczy i uszy, że czyni nasze serca wrażliwymi i czułymi a nasze umysły otwartymi i podatnymi na Jego natchnienia. Dlaczego tutaj przyszliśmy? Bo pragniemy, aby było w nas Boże królestwo, ponieważ wiemy, że tam gdzie ono jest, tam jest pokój, radość i miłość.

Boże królowanie w człowieku to sedno Dobrej Nowiny o tym, że królestwo Boże jest w nas. Ewangelie pokazują proces stopniowego rozumienia przez uczniów, na czym to Boże panowanie ma polegać. Wielokrotnie doświadczali oni, że nauka i misja Jezusa sprzeczne są z ich doczesnymi oczekiwaniami. Królowanie Jezusa wcale nie oznacza wyzwolenia narodu Izraelskiego spod niewoli rzymskiej. Jego królestwo „nie jest z tego świata” (J 18, 36). Jest to „królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Jak Jezus realizował swoją królewską misję? Okazywał swoje panowanie poprzez zwracanie się do ubogich i odsuniętych na margines społeczeństwa, służbę i oddanie życia za wielu. Jezus swoim życiem i śmiercią dał przykład uczniom: „Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich” (Mk 10, 43-44).

Tak więc wymiar służby wpisany jest więc w życie każdego chrześcijanina. Ten wymiar służby – panowania przez służbę – odnajdujemy również w postawie Maryi. Sama nazwała siebie „Służebnicą Pańską” (Łk 1, 38; por. 1, 48). Jej służba Bogu, służba Chrystusowi, stała się także służbą ludziom. Ujmujemy ją od naszej strony jako jej macierzyńską opiekę nad nami. Im bardziej ludzie doświadczali skutków wstawiennictwa i orędownictwa Maryi, tym bardziej rosło pragnienie wyrażenia wdzięczności także przez nadanie Jej dostojnych tytułów, takich jak: Pani czy Królowa. Określenie Królowa weszło też do antyfon: Salve Regina i Regina coeli) oraz do Litanii Loretańskiej.

Tytuł Królowa, choć wywodzi się ze świata władzy i polityki, w odniesieniu do Maryi oznacza przede wszystkim pełnienie miłosierdzia względem ludzi, oznacza jej służbę wobec chrześcijan. Matka Jezusa, zawsze gdy my się modlimy, modli się razem z nami i za nas. Ona, będąc we wspólnocie wszystkich świętych w niebie, swoimi modlitwami wspiera nasze modlitwy. Maryja swoim wstawiennictwem u Boga uprasza nam dary, których potrzebujemy.

Macierzyńska opieka Maryi odnosi się nie tylko do pojedynczych ludzi, ale też do ich wspólnot, rodzin, zakonów, Kościoła i całej ludzkości. Jedną ze szczególnych dróg doświadczania błogosławionej obecności Matki jest dostrzeganie Jej opieki w dziejach narodów. Toteż wdzięczność za doznawaną opiekę wyrażano poprzez nadawanie Maryi tytułów Królowej – Węgier, Francji, Portugalii, Austrii, również Polski. My, Polacy, narodem wybranym nie jesteśmy, musimy liczyć się z tym, że bardzo gorąco w bliskość Maryi i Jej opiekę wierzą Meksykanie w Guadalupe, Kubańczycy w El Cobre, Francuzi w La Salette, Słowacy w Lewoczy, Włosi w Loreto, Hiszpanie w Montserrat, Austriacy w Mariazell i Łotysze w Agłonie (żeby wymienić tylko kilka przykładów). Maryja jest Matką wszystkich ludzi i narodów.

Dzisiaj chcemy wielbić Boga, oddając cześć Maryi, która jest szczególną patronką naszego narodu i naszej ojczyzny. Warto pamiętać, że 26 sierpnia 1956 roku, w trzechsetlecie ślubów króla Jana Kazimierza z inicjatywy uwięzionego jeszcze księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego biskupi polscy dokonali na Jasnej Górze ponownego zawierzenia naszego kraju i narodu Maryi, Królowej Polski.

3 maja, dzień wdzięczności za macierzyńską opiekę Maryi nad narodem polskim powinien prowadzić nas do wdzięczności Bogu – to On działa „wielkie rzeczy” dla nas, przez Maryję. Ważne też, by mieć świadomość, że królowanie Maryi nie ogranicza się tylko do naszego narodu: W bazylice na górze She (Chiny, niedaleko od Szanghaju) z obrazu spogląda skośnooka dziewczyna, ma się rozumieć żółtoskóra. Figurka Matki Bożej Miłosierdzia w kubańskim El Cobre ma rysy kreolskie. Matka Boża z Guadalupe (Meksyk) jest Indianką a w Afryce Murzynką (np. Kibeho w Rwandzie). I my wszyscy – Chińczycy, Kubańczycy, Polacy, Meksykanie, Tutsi i Hutu z Rwandy, Indianie i Malgasze, jesteśmy braćmi i siostrami.

Jakie z tego płyną wnioski? 1./ Taki, że prawdziwa pobożność maryjna nie może więc prowadzić do wykluczania kogokolwiek z życia społecznego ze względów narodowych. Przeciwnie, powinna prowadzić do postawy otwarcia i gościnności dla obcokrajowców, którzy mieszkają w Polsce, niezależnie od rasy czy nawet wyznawanej przez nich religii.

2.1 Cześć dla Królowej Polski nie może kończyć się na patriotycznych manifestacjach i pobożnych wezwaniach. Prawdziwe nabożeństwo do Maryi obejmować musi Jej naśladowanie – w Jej wierze i miłości. Cześć dla Maryi Królowej Polski okazujemy wtedy, gdy solidaryzujemy się z ludźmi potrzebującymi; gdy wyciągamy pomocną dłoń, gdy przyjmujemy wobec bliźnich postawę służby. To jest pobożność maryjna.

3./ Wyzwalanie się z naszych wad narodowych. Chcę się skupić na jednej z nich. A jest nią używanie języka nienawiści. Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Oto ciekawa wyliczanka Gianni Ridariego:

Mamy słowa by coś sprzedać, słowa by coś kupić, słowa by tworzyć słowa, ale potrzebujemy słów do myślenia. Mamy słowa które zabijają i niszczą, słowa które drażnią, słowa do hałasowania, słowa do zapisywania, ale nie mamy już słów do mówienia…” mamy słowa do obmawiania, bajdurzenie, plotkowania, prawienia morałów, obwiniania, potępiania… Siostry i Bracia! Pilnie są nam potrzebne słowa, które by pomogły żyć. Mamy słowa skierowane przeciwko komuś; słowa pogardliwe, raniące a brak nam słów dodających otuchy i niosących nadzieję.

My, Polacy, bardzo grzeszymy grzechami języka. Św. Paweł tak przestrzega na w Liście do Galacjan: „A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli (5,15). Niestety, dla zbyt wielu z nas chrześcijaństwo daje się pogodzić z pożeraniem drugiego człowieka oszczerstwami i agresywnymi plotkami. Pewien młody zakonnik, który był fanatykiem postów, usłyszał od starca takie słowa: „Bracie! Lepiej jest pić dobre wino i jeść mięso, niż pożerać ciało brata oszczerstwem”. Niestety, na niektórych rodzinnych spotkaniach, ludzie nie wahają się położyć na stole „ciało” nieobecnego człowieka oraz bezkarnie, pośród spisku i uśmiechu pełnego zadowolenia, dopuszczają się pewnego rodzaju ludożerstwa słownego.

W każdym człowieku dopuszczającym się oszczerstwa tkwi sędzia i kat. Ale nie jest to sędzia obiektywny i sam powinien zostać oskarżony o stronniczość. Nie stara się on spokojnie dotrzeć do prawdy, skonfrontować, ocenić domniemane dowody, wysłuchać człowieka, lecz jest w nim nieopanowane pragnienie potępienia ponad wszystko; to pragnienie przewyższa nawet zdrowy rozsądek.

Każdy oszczerca kultywuje w sobie prawo do nieomylności. Oszczerca nie przyjmuje do wiadomości, że może się mylić; nie zgadza się na odrzucenie uprzedzeń wobec oskarżanego człowieka. Trzeba by w tym miejscu pamiętać o pewnej indiańskiej modlitwie, która brzmi tak:

Boże, spraw abym nie sądził nikogo, zanim nie będę chodził w jego mokasynach przez okres połowy księżyca”. Mądra to modlitwa, bowiem zwraca uwagę na to, że nie możemy osądzać człowieka, ponieważ jest to osąd z pozoru, z zasłyszenia, z niesprawdzonych informacji, z domniemań, z podejrzeń A często jest to osąd, który ma źródło w niezadowoleniu czy nawet z odrazy wobec siebie, które przenosi się na innych.

Nie zapominajmy o tym, co napisał w swojej ewangelii Św. Mateusz: „… z każdego … słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dniu sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (12, 36-37).

Maryjo! Nasza Matko, Siostro i Królowo Polski! Nasz słownik chcemy doprowadzić do dobrego stanu. Mamy zbyt wiele słów pretensjonalnych, pustych, oszczerczych. Wbij nam do głowy, że słowa, które nie odsłaniają prawdy, są słowami brudzącymi. Maryjo spraw, abyśmy potrafili „rozbroić” nasze usta i zmienić je w narzędzie pokoju. Maryjo, pomóż nam oduczyć się słownego kanibalizmu, pożerania bliźnich słowem. Pomóż nam uwierzyć, że gdy mówimy dobrze o kimś, czynimy go lepszym. I że w każdym razie to my sami stajemy się lepszymi polakami, gdy „błogosławimy” czyli mówimy dobre słowa. Amen.