Pasterz czy najemnik

Pasterz i najemnik – to dwie postacie, które są bohaterami dzisiejszej Ewangelii Jana (10, 11-18). Najemnik to człowiek, który jest zatrudniony w owczarni. Nie bierze odpowiedzialności za powierzone jego opiece owce. Na tych owcach zupełnie mu nie zależy. Swoje bezpieczeństwo ceni bardziej niż bezpieczeństwo owiec, które zostały powierzone jego opiece. Postawa najemnika przeważnie, albo prawie zawsze ujawnia się w momencie pojawiającego się zagrożenia. Widząc nadchodzącego wilka, ucieka, tym samym skazując owce na łup wroga. Najemnik nigdy nie stanie do walki o owce, a raczej będzie zastanawiać się jak samemu z tej trudnej sytuacji wyjść obronną ręką. Inaczej jest z pasterzem…

Kiedy Chrystus przekazywał klucze Piotrowi, a więc władzę w Kościele, trzykrotnie wypowiadał słowa: “Paś owce moje”. Zdanie to padło, gdy Chrystus oddawał w jego ręce swoją owczarnię. Jezus wierzył głęboko w to, że Piotr będzie dobrym pasterzem, mimo, że przecież powierzona mu owczarnia nie była jego własnością.

Warto parę słów poświęcić temu wydarzeniu. Chrystus miał 12 apostołów. Wielu z nich okazało się być dobrymi pasterzami, którzy walczą o swoje owce, tracąc nawet w niej swoje życie. Ale niestety byli też i najemnicy.

Takim najemnikiem okazał się być Judasz Iskariota. To on właśnie nie tylko, że nie bronił owczarni, lecz sam okazał się być wilkiem w owczej skórze. Przyprowadził ze sobą oddział nieprzyjaznych Jezusowi ludzi, a oni zgładzili pasterza.

W naszym codziennym życiu często doświadczamy sytuacji w której na ustach pojawia się zdanie: “Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie…” To są często te sytuacje, gdzie świat wali się nam na głowę, i wtedy, gdy prosimy o pomoc, wtedy właśnie jej nie otrzymujemy. Wręcz odwrotnie, bo w chwilach próby, przyjaciel staje się naszym wrogiem. Przyjaciel odwraca się plecami – okazuje się być najemnikiem, gdzie interes własny jest poza miłością bliźniego. Tymczasem pasterz to ten, który wskazuje drogę, pomaga dotrzeć do celu. Potrafi ten cel właściwie przedstawić i ukazać w takim świetle, że wywołuje w nas dodatkową energię, aby go zdobyć.

Usłyszeliśmy dziś w Ewangelii przypowieść Chrystusa o Dobrym Pasterzu. Ta scena bardzo bliska jest każdemu chrześcijaninowi. Najstarsze malowidła, pochodzące jeszcze z katakumb, ukazują Chrystusa jako tego, który dźwiga na swoich ramionach zbłąkaną owcę. Chrystus sam o sobie mówi: “Ja jestem dobrym pasterzem”. W sumie każdy z nas mógłby tak o sobie powiedzieć, ale On dodaje też: “Dobry Pasterz daje życie za swoje owce”. I faktycznie w słowach Jezusa mamy później też potwierdzenie tych słów swoim życiem i czynem. Właśnie swoim postępowaniem oznajmił on ludziom jak Bój jest dobry i jak wszystkich miłuje. Chrystus umiera na krzyżu dla naszego zbawienia. Pierwszą charakterystyczną cechą Chrystusa – Dobrego Pasterza jest wielka dobroć i miłość do swoich owiec, bo dobry pasterz “zna swoje owce”.

W autobusie jadącym z Kairu do Palestyny przewodnik objaśniał grupie turystów ciekawe zwyczaje, panujące na Bliskim Wschodzie. Między innymi zauważył: “Przyzwyczailiście się oglądać stada owiec, których pilnuje pasterz, on zawsze idzie za nimi. W Palestynie zetkniecie się z zupełnie odmiennym obrazem: tu pasterz prowadzi owce, a stado postępuje za nim. Zwierzęta zdają się więc postępować tak, jakby znana im była Biblia”. “Owce moje słuchają głosu mojego. Znam je, a one idą za mną” (J 10,27).

Gdy turyści dotarli do Palestyny, oczom ich przedstawił się obraz wręcz odmienny od tego, który zapowiadał przewodnik. Był to pierwszy obrazek z Ziemi Świętej. Stado szło wzdłuż drogi, a na końcu postępował człowiek. Przewodnik poczuł się tym zawstydzony i ze zdziwieniem spytał głośno przechodzącego mężczyznę: – Dlaczego idziesz za stadem, a nie przed nim? Opowiadałem właśnie gościom, że wschodni pasterz prowadzi swoje stado z przodu! – Całkiem słusznie! – odparł zapytany – W tym kraju pasterz zawsze wyprzedza owce. Ale ja nie jestem owczarzem, nie jestem pasterzem. Ja jestem rzeźnikiem (opowiadanie pt. „”Pasterz i rzeźnik”)

Jak bardzo zależy od tego, jak podejdziemy do naszych obowiązków? Jest zasadnicza różnica między pasterzem i najemnikiem. Różnica polega dotyczy zaangażowania. Pasterz, którego własnością są owce, zawsze będzie o nie dbał: nie dośpi, nie doje, odda cenne godziny swojego życia i nie będzie wyceniał żadnej z mijających minut i zniesie też wiele trudów. Najemnik zaś, w zależności od stawki godzinowej i profitów będzie się w mniejszym lub większym stopniu angażował w poleconą mu pracę. Znane jest zapewne powiedzenie, że z „najemnika nie będzie pracownika”. Najemnik bowiem„nie zna swoich owiec, nie chce im pomóc, nie kocha ich i nie troszczy się o nie (por. J 10, 12-13). Dobry Pasterz – troskliwy i sprawiedliwy obdarza swoje owce miłością bezwarunkową (por. J 10, 11). Miłość zatem jest tym, co ich różni. Nie można pokochać za pieniądze. Jest to zawsze oszukiwanie siebie i drugiej osoby.

Bóg nie umieścił człowieka na zlodowaciałej planecie. Bóg oddał ludzi w ręce ludzi. Powierzył ich trosce innych ludzi. Dlatego też człowiek poszukuje przez całe swoje życie, świadomie lub mniej świadomie, drugiego człowieka. Poszukuje i tęskni za miłością, ciepłem serca i zaciszem domowym (Phil Bosmans). W naszym życiu poznajemy ludzi przez bycie z nimi. Poznajemy w ten sposób także i siebie, podejmując każdego dnia liczne decyzje, co do naszego zawodowego, jak i prywatnego życia. Oddajemy się całym sercem temu co kochamy i lubimy robić. Sami zapewne doświadczyliście tego, że jeśli coś zastaje nam narzucone, wtedy najczęściej się ociągamy i lenimy w wykonaniu najmniejszej nawet pracy. Minimum zaangażowania, ale maksimum efektywności w którym jest bardzo wiele bylejakości. Właśnie w tym znaczeniu z „najemnika nie da się zrobić dobrego pracownika”, bo wykonuje on polecenia tylko zewnętrznie, ale jego serce jest całe z “kamienia” i twarde jak skała.

Jezus uczy nas, że wszystko co robimy powinno być przeniknięte nasza dobrocią serca. Wielkie rzeczy powstały tylko tam, gdzie ludzie wkładali dużo swojej pracy i energii, ale też i własnego dobrego serca. Matka Teresa mówiła, że nie będziemy rozliczani z tego, ile zrobiliśmy, ale raczej ile włożyliśmy serca w daną rzecz czy sprawę. Dlatego tak bardzo Jezusowi zależało na jakości naszego wrażliwego serca.

Jezus wiedział, że swoją autentycznością porywał tłumy. Wielu z nich przychodziło tylko dla cudów, które wykonywał, ale byli i tacy, którzy przede wszystkim wierzyli Jego słowu. Gdy ono się pojawiało, zmieniało się życie niejednego człowieka. Przemądrzalcze zachowanie nigdy nie było dobre, gdyż oddalało ludzi od siebie. Tymczasem dobry pasterz to ten, który potrafi wsłuchiwać się w swoje owce i znaleźć konkretny środek, który udzieli im konkretnej pomocy.