Homilia na Wielki Czwartek 2021

Siostry i Bracia!

Znakiem Krzyża Świętego rozpoczęliśmy Triduum Paschalne, które zakończy się uroczystym błogosławieństwem w sobotnią Wigilię Paschalną. Przez trzy dni będziemy wchodzili w najważniejsze mysteria naszej wiary. Bo trzeba mieć WIARĘ aby dzisiaj, jutro i pojutrze przyjść na liturgię, słuchać Słowa Bożego i przyjmować Eucharystię. Teraz chodzi właśnie o naszą WIARĘ. – Od niej zależy wszystko: nasza teraźniejszość i nasza przyszłość, także ta przyszłość w niebiańskiej wieczności.

Jezus wzywał swoich słuchaczy, uczniów i apostołów właśnie do wiary; do wiary w siebie jako Syna Bożego. Wzywał do wiary i słowami i swoim życiem. Sam Chrystus o sobie mówił: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). „Kto mnie widział, widział Ojca…” (J 14,9). „Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie” (J 14,1).

Wielu na to wezwanie odpowiedziało i stało się uczniami Jezusa a później chrześcijanami. My też jesteśmy chrześcijanami, którzy – pomimo różnych pokus, zgorszeń i trudności – zachowali wiarę. Zachowaliśmy ją, choć jest ona w nas jak w glinianych naczyniach; przechowujemy wiarę w glinianych naczyniach – kruchych i delikatnych; wrażliwych na wstrząsy i uszkodzenia. Tak. Jesteśmy jak piękne ale jednak popękane, porysowane, z odpryskami i poobijane naczynia. Niedoskonałe ale piękne; piękne, ponieważ w nich jest wiara! To wiara w Boga czyni nas pięknymi! To wiara nas ochrania przed złem, bowiem czytamy: „Wy… jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia, gotowego objawić się w czasie ostatecznym” (1 P 1,5). Stoimy dzisiaj przed tym ołtarzem, ponieważ przechowujemy w sobie wiarę w Jezusa Chrystusa. Przyszliśmy do Niego, ponieważ mamy w sobie takie pragnienie, wewnętrzną potrzebę. O tych trzech słowach chcę teraz powiedzieć: przyjście, wiara i pragnienie.

Usamych podstaw wiara jest potrzebą, pragnieniem: „Jeśli ktoś jestspragniony, awierzywe Mnie – niechprzyjdziedo Mnie i pije!” (J 7,37). Święty Jan w tym tekście stawia równość między „przyjść” i „wierzyć” (zob. 6,3). Wiara polega na tym, że podejmuje się jakieś kroki, „przychodzi się do Jezusa”. W pierwszym rzędzie wiara więc nie dotyczy jakichś prawd lub obietnic na przyszłość, ani nawet nie jest światłem objawiającym istnienie transcendentnego Boga. Wiara zaczyna się od „przyjścia do”, przyjścia do Jezusa i to „przyjście” jest często efektempragnieniaserca; sercawrażliwegona miłość, dobro, prawdę i piękno. Kto więc nie ma TAKIEGO serca, nie potrafi przyjść i wierzyć w Boga.

Staramy się mieć serce wolne od nienawiści, złości, zemsty, barbarzyństwa, wulgarności – tego wszystkiego czym epatuje współczesny świat, co widzimy na naszych ulicach a co nie jest w stanie dać człowiekowi szczęścia, pokoju i radości. Chcemy mieć serca wypełnione ŻYCIEM! Chcemy żyć, mieć w sobie energię i moc, i to pragnienie cieszenia się życiem powoduje, że przychodzimy właśnie do Jezusa, że toJemuchcemy powierzyć siebie. Komu, jeśli nie Jemu?!

Naszeprzychodzeniedo Jezusa wygląda inaczej, niż uczniów i apostołów; nie polega naprzemieszczaniu się. Podejmujemy jeszcze jakieś kroki, ale one polegają na tym, żeby się Jemu powierzyć, oddać, żeby Jemu zostawić miejsce. I tutaj pojawia się paradoks wiary: jest ona prawie niczym i jest tym, co liczy się najbardziej. Polega ona na tym, by nieustannie otwierać Jezusowi drzwi naszych serc, wiedząc dobrze, że On już jest wewnątrz. Czy istniej coś bardziej ubogiego, bardziej bezinteresownego niż to: otwierać komuś, ktojuż jestwewnątrz? Chrystus nie mieszka we mnie jak ktoś obcy, kto chciałby, żebym się wyprowadził. Jest tu jako ktoś, kto mnie kocha,kto stawia się na moim miejscu, kto ze swoją miłością jest we mnie głębiej niż ja sam. A jednak to ja nieustannie muszę Mu otwierać swoje wnętrze, ponieważ wszystko między nami jest osobowe – nic nie dokonuje się bez mojego udziału, automatycznie. Wszystko jest efektem żywej więzi. I to jest wiara! – Ona pozwala miżyć jak On, jak Jezus.

Ale tzw.świat, różne władze i moce tego świata, wielkie instytucje i ruchy nie chcą abyśmy żyli tak jak Jezus. Świat robi wszystko abyśmy splugawili nasze serca, byli obojętni na kłamstwo, przyzwalali na brzydotę i zdziczenie. Lecz w Biblii czytamy:„Nie bierzcie… wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża...” (Ga 3,26). Świat atakuje więc nasz umysł, robi wszystko abyśmy przestali myśleć samodzielnie i zaczęli bez zastanowienia powtarzać to, co mówiągadające głowyw telewizji czy internecie. Świat chce zdeprawować nasz umysł, aby ludzie zamiast zwracać się do Boga, zwracali się dowielkich tego światai zerwali swoją więź z Bogiem. My jednak wiemy, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (por. Dz 5,29), ponieważ wiara opiera się nie mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej (por. 1Kor 2,5). Nikomu nie możemy pozwolić na to, aby myślałza nas, czy też zaszczepił w naszych umysłach niedorzeczne, idiotyczne, sprzeciwiające sięzdrowemurozsądkowi ideologie. Jeżeli oddamy światu nasze umysły, to w konsekwencji utracimy życie. Owszem będziemy istnieć, egzystować ale będziemy wewnętrznie martwi jak faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy Dawcę Życia nazwali heretykiem a nawet, że ma w sobie diabła. Elity żydowskie miały tak zdeprawowane umysły, że Jezus nazwał je „grobami pobielanymi” a więc martwe, bez życia. Arystokraci żydowscy oddali swoje umysły żądzy władzy nad ludźmi i z religii uczynili jedynie ideologię służącą ich własnym interesom. Odnawiajmy więc nasze umysły, dbajmy o ich higienę, nie pozwólmy aby ktoś sterował naszymi myślami. Bo tylkozdrowyrozsądek iwolnyumysł umie zło nazwać złem a dobro dobrem, czy piękno pięknem. Natomiast umysł zniewolony i chory zło nazwie dobrem a dobro złem.

Jeśli ktoś potrzebuje mocnego potwierdzenia tego, że wiara jest tak ważna, to zachęcam do przeczytania 11-tego rozdziału Listu do Hebrajczyków, gdzie sformułowanie „dzięki wierze” znajduje się aż kilkanaście razy (podkreślam: w jednym rozdziale!). Reszta rozdziału podaje przykłady ludzi wiary, dzięki którym możemy zrozumieć jeszcze więcej.

Pierwszym z nich jest Abel, który „dzięki wierze złożył Bogu lepszą ofiarę niż Kain”. Widzimy zatem, że chodzi tu o wiarę, która sprawia, że nie boimy sięoddać Bogu naszych najcenniejszych dóbr. Nie na nich bowiem powinniśmy opierać swoje poczucie bezpieczeństwa, ale na żywej więzi z Bogiem.

Potem wymieniani są Noe i Abraham. Jeden i drugi mieli mocne przekonanie, żespełni sięto, co zapowiedział im Bóg. Pierwszy był ostrzeżony o globalnej katastrofie, a drugi zapewniony o przeznaczonym mu błogosławieństwie. Powinniśmy brać z nich wzór i z mocnym przekonaniem spodziewać się, żewypełnią się wszystkie obietnice, które dostaliśmy od Boga, czy to te zapisane w Piśmie, które mówią o naszym zbawieniu i napełnieniu Duchem Świętym, czy to usłyszane na jakiejś modlitwie, które mogą zapewniać nas o Bożej opiece.

Autor Listu do Hebrajczyków następnie wspomina o rodzicach Mojżesza, którzy ukryli go, bo „nie ulękli się rozporządzenia królewskiego” oraz o samym Mojżeszu, który „nie bał się gniewu królewskiego”. To byli ludzie, którzy nie tylko „wierzyli w Boga”, ale też ufali, że On będzie ich ochraniał i poprowadzi do zwycięstwa, dlatego byliwolni od lęku.Taką wolnością powinni cieszyć się wszyscy chrześcijanie, ponieważ „w miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość usuwa bojaźń“ (1 J 4,18).

Przyszliśmy dzisiaj do Jezusa, który mówi do ciebie i do mnie: „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie”. Niewiele się zmieniło od czasów Nerona: Świat mówi, że winni epidemii są chrześcijanie ponieważ chodzą w Święta do kościoła… Nie Wuhan, nie dyskoteki, nie party w barach. Chrześcijanie! Tak, najłatwiej zrzucić winę na tych, którzy nie umieją się bronić przed fałszywymi oskarżeniami. Jednak Neron umarł a Wspólnota wierzących trwa. Trwa i słucha słów Jezusa, karmi się Jego Ciałem, powala Mu mieszkać w sobie. Dlatego żyje! Dlatego ma w sobie życie! Jezus pragnie w nas zamieszkiwać nie po to, aby nam coś odebrać, aby nas potępić ale aby nas uratować przed śmiercią za życia!

Nie chcemy przecież umierać za życia. Dlatego ośmielę się powiedzieć: Dobrze, że tutaj jesteśmy! – My, spragnieni życia. Jezus Chrystus jest Źródłem i Dawcą życia. – Nie dajmy się odłączyć od Jezusa pomimo presji otoczenia, wyzwisk, szyderstw i zniewag. My, katolicy, doświadczamy wzmożonej przemocy psychicznej a czasami nawet fizycznej. Wielcy tego świata nas nienawidzą; tego, że tutaj teraz jesteśmy nie mogą znieść. Nie mogą znieść tego, że wciąż wierzymy i że nie oni ale Bóg jest dla nas najważniejszy. Za tą nienawiść nie odpłacamy jednak nienawiścią, lecz robimy swoje czyli: Trwamy w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach (Por. Dz.Ap.). Czynimy to, co apostołowie. Róbmy więcswojesiostry i bracia nie oglądając się na zidiocenie świata; czyńmy to, co przystało ludziom o zdrowym rozsądku i czystym umyśle!