Wierzący – niepraktykujący?

Niektórzy przedstawiają się tak: "Jestem katolikiem praktykującym". Albo: "W naszej rodzinie wszyscy jesteśmy praktykujący". Określenie "praktykujący" wydaje się podstawowym określeniem chrześcijanina. Spróbujmy przyjrzeć się znaczeniu tego słowa. Zapytajmy: "Co praktykujecie?" Zazwyczaj myśli się o praktykach religijnych, o Mszy św., o sakramentach, o jałmużnie. Takie znaczenie jest jednak bardzo ograniczone.

Chciałoby się wiedzieć, czy oprócz niedzielnej Mszy św., a także kilku modlitw i innych praktyk, praktykujemy również sprawiedliwość, braterstwo, dzielenie się dobrami, gościnność, szczerość, szacunek dla innych, czystość w interesach, wierność, przebaczenie, miłość nieprzyjaciół, zaangażowanie na rzecz pokoju, odrzucenie przemocy, tolerancję, bezinteresowność.

Dopiero w tym szerokim znaczeniu termin "praktykujący" służy do identyfikacji nas, chrześcijan. Niech nam zabrzmią w uszach słowa z Dziejów Apostolskich: "W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami". Nazbyt często sądzimy, że tytuł chrześcijan zdobyliśmy raz na zawsze i nie możemy być go pozbawieni – tak jakby był dyplomem, który potwierdza zdane egzaminy i uprawnia nas do używania odpowiedniego tytułu (i do praktykowania!).

Tak jednak nie jest. Tytuł chrześcijanina musimy zdobywać w pocie czoła każdego dnia – tak jakbyśmy zdobywali go "po raz pierwszy". To inni mają go nam przypisać.