“Bóg Ojciec”

Wielu chrześcijan ma zwyczaj czytania Pisma Świętego. Czynią to w swoim domach, lub podróżując tramwajem, czy samolotem. Otwierają księgę Biblii między innymi po to, aby lepiej poznać Boga. Można śmiało stwierdzić, że na kartach Biblii Bóg mówi sam o sobie, inaczej w Starym i inaczej w Nowym Testamencie. Natomiast Jezus Chrystus objawia tajemnice obydwu Testamentów i naucza o ojcostwie Boga i Jego Opatrzności oraz o tym, że Bóg, choć jest Panem Wszechświata i Czasu, to jednak jest obecny pośród stworzonego przez siebie świata. W niniejszym tekście zajmiemy krótko się pierwszym z trzech wymienionych wyżej tematów.

Już pisarze starotestamentalni pojmowali Boga jako Ojca a naród izraelski jako syna. Ojcostwo Boga objawiło się przede wszystkim w tym, że On zebrał plemiona hebrajskie i uczynił z nich prawdziwy Naród; dał początek ludowi, który stał się Jego wyłączną własnością. Stąd, autor Księgi Mądrości mógł napisać zwracając się do narodu wybranego: Czy nie jest On twym ojcem, twym stwórcą? Wszak On cię uczynił i umocnił (Pwt 32,6). Prorok Izajasz tak oto zwraca się do Boga: A jednak Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym Twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy wszyscy (Iz 64,7).

Wbrew temu, co funkcjonuje w powszechnej świadomości chrześcijan, Stary Testament nie opisuje Boga wyłącznie jako surowego i karzącego Stworzyciela, lecz podkreśla Jego przebaczającą i miłosierną ojcowską miłość. Wystarczy przytoczyć zdanie psalmu 103: Jak się lituje ojciec nad synami, tak Jahwe się lituje…, lub zdanie wyjęte z Księgi Izajasza: Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę (Iz 66,13). W ostatnim przytoczonym zdaniu możemy zauważyć kobiecy rys Boga. Stary Testament bowiem, opisywał Go również za pomocą typowych cech matczynych. Źródłosłów hebrajskiego słowa („rahamim”) określającego miłosierdzie, wskazuje właśnie na miłość macierzyńską („rehem” tłumaczy się na język polski jako „łono matczyne”). Tak więc miłość Boga wobec ludzi, porównana jest do miłości, jaka łączy matkę z jej dzieckiem. Miłość ta jest niezasłużona i zupełnie bezinteresowna. Jest pełna gotowości do przebaczenia, jest wyrozumiała, cierpliwa a nawet tkliwa. Możemy więc wysnuć wniosek, że nasze mówienie o Bogu jako Ojcu i nasze zwracanie się do Niego jako do Ojca, wyklucza apoteozę ojcowskiej surowości oraz Jego domniemanej niszczycielskiej siły.

Nowy Testament wzbogaca aspekt ojcostwa Boga. Ponad sto razy znajdziemy w księgach nowotestamentalnych słowo „ojciec” użyte w odniesieniu do Boga. Sam Jezus tak właśnie zwraca się do Niego (np. „mój ojciec”). Nauczając o otwartym dla WSZYSTKICH Królestwie Bożym, Jezus mówi o Bogu jako miłosiernym Ojcu. Warto w tym miejscu wspomnieć przypowieść o synu marnotrawnym, która jest też nazywana przypowieścią o miłosiernym ojcu. To właśnie Jezus objawia nam Boga jako Ojca, to Jezus poleca nam się do Boga zwracać „OJCZE nasz…”. Te dwa słowa: „Bóg” oraz „Ojciec”, zostały ze sobą nierozerwalnie złączone. Widać to w wielu fragmentach listów św. Pawła, np. w pozdrowieniach i błogosławieństwach, w których pojawiają się zwroty: „Bóg i nasz Ojciec”, „ … Bogu i Ojcu naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Co oznacza fakt, że Bóg jest Ojcem? Otóż, mieć Boga za Ojca oznacza wyzwolenie z niewoli; oznacza uwolnienie od strachu i lęku; oznacza świadomość, że jest się na zawsze dzieckiem, do którego czule uśmiecha się Bóg. Możemy powiedzieć jeszcze więcej, a mianowicie, że Ojcostwo Boga oznacza nastanie królestwa wolności i miłości.

W Biblii odnajdujemy Boga – Ojca, który rodzi życie i który z matczyną troskliwością czuwa nad swoimi dziećmi oraz zaspokaja ich potrzeby. Nie ma więc podstaw, aby straszyć Bogiem, jak to niekiedy czynią rodzice, gdy ich pociechy zaczynają psocić. Przecież wyrażenie: Jak nie będziesz grzeczny, to Bozia cię ukarze, nie ma nic wspólnego ani z Pismem Świętym, ani z dojrzałą chrześcijańską wiarą, a nawet stoi wobec nich w sprzeczności!